„Byłem przekonany, że Mikołaj istnieje naprawdę…”

Image"Byłem przekonany, że Mikołaj istnieje naprawdę" – czyli wywiad z panem Hubertem Szczepaniukiem, człowiekiem, który lubi kulturystykę i rosyjskie zegarki mechaniczne.
Jeszcze dzwonek nie zadzwoni, a on pędzi już do sali lekcyjnej z dziennikiem w ręku. Mimo wszystko złapałyśmy jakoś naszego ulubionego informatyka i wypytałyśmy o co trzeba.  Dzięki  uprzejmości tego przesympatycznego Pana wpadłyśmy na trop ciekawych informacji… Zobaczcie sami!

 

 

Hobby:  Jest tego dużo. Wszystko co na tyle mnie zainteresuje, żebym o tym nie mógł zapomnieć, to co mnie kręci, np. sport (siłownia, kulturystyka, boks), rosyjskie zegarki mechaniczne, samochody
Ulubiona potrawa: cała kuchnia polska
Ulubiony kolor: zielony
Największe marzenie: największe marzenie zna tylko jedna osoba
Warto żyć dla: dla wszystkiego, co się kocha
Motto życiowe: “Żyje się tylko raz, ale jeśli żyje się dobrze, ten jeden raz wystarczy”
Nie lubię: najbardziej nie lubię wycierać się mokrymi ręcznikami 🙂
Kocham: swoją dziewczynę
Chcę: być dobry w tym co robię
Intryguje mnie:  oj wiele rzeczy… ale najbardziej to gdy ktoś chce osiągnąć swój cel mimo przeciwności losu
Obawiam się: niczego się nie obawiam
Jestem: stale się tego dowiaduję w każdej chwili, w każdym dniu
Preferuję: szczerość

 

K.G.: Współczesność daje wiele możliwości rozwoju i dość szeroki dostęp do pracy. Co skłoniło Pana do zajęcia się nauczycielstwem?
H.S.: Od dziecka interesowałem się informatyką. Wybrałem ten kierunek studiów, w liceum też mnie to już kręciło. W międzyczasie gdy studiowałem, zrobiłem przygotowanie pedagogiczne. Z tą szkołą związany jestem już od młodości, bo tutaj kończyłem liceum. Akurat nadarzyła się okazja pracy, a chciałem podzielić się swoją wiedzą z młodzieżą. To daje po prostu satysfakcję.
N.S.: Czy czuje się Pan spełniony w wykonywanej przez siebie profesji?
H.S.: Tak, czuję się spełniony w profesji nauczyciela, bo nie tylko mogę przekazać swoją wiedzę, ale staram się też kształtować młodzież z którą mam styczność, żeby byli lepszymi ludźmi.
K.G.: Zajmuje się Pan informatyką, która dla uczniów może być pozornie łatwa, ale na pewno zdarzają się problemy. Na ile w skali 1-10, oceniłby Pan informatyczne umiejętności uczniów ZSP?
H.S.:  Ogólnie to zależy od klasy, bo musimy sobie tutaj powiedzieć, że uczę przedmiotów zawodowych w klasie technik-informatyk, ale także technologii informacyjnej w klasach, gdzie informatyka jest dodatkowym przedmiotem. W niektórych klasach umiejętności informatyczne mogę ocenić bardzo wysoko, nawet na 8-9.
N.S.: Praca w szkole jest czasochłonna i z pewnością wkracza w Pana życie osobiste oraz wypełnia ogromną jego część. Jakieś wolne chwile znajdują się jednak na pewno. Jak je Pan wykorzystuje?
H.S.: No, oczywiście wolne chwile znajdują się i staram się je wykorzystać w przyjemny sposób. Nie chciałbym dopuścić do tego, że praca staje się całym moim życiem – to jest część życia. Trzeba wybrać taką pracę, aby sprawiała przyjemność, by mieć z niej satysfakcję, żeby to było to, co naprawdę chcemy robić, ale nie może być tak, że zajmuje całe nasze życie, że nie mamy nic poza tym. Staram się spędzać czas na kilka sposobów. Chodzę na przykład na treningi, na siłownię, spotykam się ze znajomymi, z moją dziewczyną. I tak to mija…
K.G.: Wielokrotnie słyszałyśmy wypowiedzi uczniów na Pana temat i musimy przyznać, że jest Pan w czołówce najbardziej lubianych nauczycieli. Jak Pan to robi?
H.S.: Przychodzę tylko do pracy punktualnie, odbywam dyżury, prowadzę lekcje. Nie mam jakiegoś sprawdzonego sposobu, żeby być lubianym. Staram się być otwarty wobec uczniów, na ich problemy związane nie tylko z informatyką. Jeśli ktoś przyjdzie do mnie i zwróci się o pomoc, staram się pomóc jak tylko mogę.
N.S.: Wiemy, że uczył Pan wcześniej w innej szkole. W której placówce: naszej czy poprzedniej pracuje się Panu lepiej?
H.S.: Tutaj pracuje mi się wyśmienicie!
K.G.: Szkoła, to miejsce w którym chłoniemy wiedzę, spotykamy przyjaciół i “prześlizgujemy się” z klasy do klasy. Jak było w Pana przypadku? Jakim był Pan uczniem?
H.S.: Możecie spytać nauczycieli, którzy mnie uczyli, a teraz z nimi pracuję. Miałem predyspozycje do nauk ścisłych, lubiłem matematykę, której uczył mnie prof. Mieczysław Zając. Dzięki temu właśnie nie miałem problemu z matematyką na studiach. Nie musiałem uczyć się jej w ogóle. Przede wszystkim wystarczało to, że siedziałem na lekcjach, słuchałem tego, co profesor mówi. Maturę też zdałem bardzo dobrze. Na łamach tego wywiadu chciałbym Mu właśnie za to serdecznie podziękować. Z matematyki byłem uczniem ok., a z innych przedmiotów różnie bywało: raz lepiej, raz gorzej. Wiadomo, że nie można być dobrym we wszystkim, ale starałem się. Byłem średnim uczniem.
N.S.: Jak wspomina Pan dzieciństwo i czasy studiów?
H.S.: Dzieciństwo wspominam bardzo dobrze, a czasy studiów jeszcze lepiej. Na studiach mieszkałem w akademiku, co daje duże możliwości w każdej dziedzinie. Ogólnie super, cóż mam powiedzieć? Najlepszy czas w życiu, a teraz to wszystko przed wami…
K.G.: Święta już za nami, ale wciąż jeszcze czujemy ich atmosferę. Jak minęło Panu Boże Narodzenie?
H.S.: Bardzo rodzinnie, a więc niezwykle przyjemnie i uczuciowo.
N.S.: Obdarowywanie się jest świetnym zwyczajem, ale nie od zawsze wiemy kto właściwie przynosi prezenty. Kiedy dowiedział się Pan, że św. Mikołaj nie istnieje?
H.S.: Dosyć późno. Byłem przekonany, że Mikołaj istnieje naprawdę. Miło by było w niego wierzyć nawet teraz, gdy oglądam filmy o św. Mikołaju, to przez moment można się zastanowić czy On naprawdę jest, czy to ściema. W sumie nawet nie pamiętam czy to był szok, bo tyle lat minęło, ale to chyba tak z życia wyszło, a nie z dnia na dzień. Nawet do tej pory miło mi myśleć, że Mikołaj jest.
K.G.: Święta, święta i po świętach…, ale w międzyczasie świętowaliśmy Nowy Rok i Sylwestra. No właśnie, a jak Pan się bawił?
H.S.: Spędziłem Sylwestra w rodzinnej atmosferze. No i bardzo dobrze.
N.S.: Nowy Rok niesie wyzwania. Wielu ludzi składa postanowienia noworoczne. Czy Pan także ma jakieś na 2010r.?
H.S.: Mam postanowienia noworoczne. Staram się ich dotrzymywać, a jak będzie czas pokaże, ale mam nadzieję, że je spełnię.
K.G.: Każdy człowiek ma wady i zalety. Czy mógłby Pan wymienić cechy, które uważa Pan za swoje  największe atuty i ułomności?
H.S.: Zalety… to trudno powiedzieć, samemu trudno się oceniać. Oceniają nas ludzie na podstawie tego  jak się zachowujemy, co robimy, co mówimy. Staram się być na ludzi otwarty, przyjacielski. Staram się wyciągać pierwszy do kogoś rękę, doceniam, jeśli ktoś dla mnie coś robi i staram się robić to samo. Wady? Długo śpię, ciężko mi wstać rano, późno chodzę spać, dosyć nieśmiały jestem ogólnie– to też może być wada w dzisiejszych czasach.
N.S.: W życiu często zdarzają się różne sytuacje: nieoczekiwane i śmieszne. Czy zapamiętał pan jakieś?
H.S.: Faktycznie, zapamiętałem kilka takich śmiesznych sytuacji, ale trzeba byłoby być i je widzieć, żeby były śmieszne dla was. Opowiedzieć coś? Pamiętam że gdy jeszcze chodziłem do szkoły rozmawiałem z kimś na lekcji, Pani profesor się zdenerwowała i mówi: “Godność pańska”. Teraz już wiem, o co Jej chodziło, a wcześniej myślałem, że pyta o jakieś ustawy. Szukam w książce co to za godność pańska była, patrzę że ludzie z tyłu też szukają i pytam kumpla, a on mówi: “Nie wiem – sam szukam”. Szukam dalej, a Pani się śmieje i mówi, że chodzi Jej o moje nazwisko. Do tej pory się z tego śmiejemy.
Pomyliłem kiedyś wiersz “Nike, która się waha”. Byłem wtedy w waszym wieku i znałem buty Nike, więc mówię: “Nike [najki], która się waha”. Panie profesor słuchają o co chodzi i w śmiech, ale nikt mi nie przerywa. Dopiero potem wytłumaczyły, że w przypadku wiersza Nike to Nike, a nie Najki tak jak na butach. Z perspektywy czasu wydaje mi się to śmieszne, chociaż wtedy się przestraszyłem i pomyślałem: “O kurczę, co to będzie?”.

K.G.: Jak wygląda Pana ideał kobiety?
H.S.: Już mam swój ideał kobiety – to kobieta z klasą, która wie co myślę, z którą rozumiem się bez słów, za pomocą samych spojrzeń.
N.S.: Jaką muzykę Pan preferuje?
H.S.: To zależy od nastroju. Lubię słuchać na przykład i hip-hopu, i popu i raggae, ale także rocka. Jest dużo piosenek, których sobie słucham w wolnych chwilach. Chodzi o nastrój. Pewnie też tak macie.
K.G.: Mężczyźni mają czasem swoje techniki uwodzenia. Jaki sposób na podryw jest według Pana najskuteczniejszy? Jaki stosował lub stosuje Pan najczęściej?
H.S.: Ja stosuję podryw? O jejku, dziewczyny, co wam tutaj powiedzieć? Nigdy nie uganiałem się za dziewczynami i nie podrywałem ich, to nie ja. Nie byłem nigdy Casanovą i mam nadzieję, że nikt w takiej kategorii o mnie nie myśli. Nie wiem czy to dobra czy zła cecha, ale to po prostu do mnie nie pasuje.
N.S.: Łatwo można zauważyć, że dba Pan o swój wygląd. Co motywuje Pana do ciągłego pracowania nad sobą i własnym ciałem?
H.S.: Ogólnie ważnym elementem w moim życiu jest sport. Zajmuję się nim już od czasów liceum, więc przewinęło się dużo dyscyplin. Teraz jest częścią mojego życia. Gdy nie trenuję, czuję się chory. Po prostu w nawyk mi weszło, że muszę coś uprawiać. Gdy tylko pójdę na trening, czuję się wspaniale i fizycznie, i psychicznie, co ma same zalety. Wam też polecam, a szczególnie informatycy powinni coś trenować, bo jeśli siedzą wiele godzin przy komputerze, to muszą dbać o swoją kondycję. Każdy preferuje coś innego: jeden koszykówkę, drugi lubi ganiać motyle z siatką, ktoś inny grać w nogę. No a inny woli boks czy siłownię – to zależy od charakteru.
K.G.: Z pewnością nie jedna dziewczyna na naszym miejscu zapytałaby o Pana stan cywilny. Aby więc nikogo nie zawieść, ośmielamy się zadać to pytanie: czy jest Pan wolny?
H.S.: Chodzi wam o to czy mam żonę? 🙂  Mam już swoją dziewczynę z marzeń.
N.S.: A teraz ostatnie pytanie: co sądzi Pan o powrocie matematyki na maturę? Czy uważa Pan, że jest to dobry pomysł?
H.S.: To już ostatnie pytanie? O coś więcej mnie popytajcie, bo bardzo miło mi się z wami rozmawia, ale wracając do pytania, jeśli chodzi o matematykę na maturze – ja ją zdawałem. Patrzę może ze swojej perspektywy, ale wydaje mi się, że to dobry pomysł. Może niektórych uczniów zawiodę, ale ogólnie elementarne zagadnienia matematyczne powinny być znane każdemu. Nie chodzi mi o pochodne, całki, krzywe uwikłane czy cokolwiek innego, tylko o podstawy matematyki, logicznego myślenia, co się też przekłada na informatykę, bo te dziedziny się ściśle ze sobą łączą. Często wykorzystuję matematykę na swoich lekcjach, więc mi się przydaje. Staram się wpajać też logiczne myślenie matematyczne w klasach w których mam przyjemność uczyć. Wydaje mi się, że jest to pomysł dobry.
K.G.: Dziękujemy za udział w wywiadzie i poświęcony nam czas. Życzymy także wielu sukcesów na polu zawodowym i w życiu codziennym.
H.S.: Ja również dziękuję Paniom za to, że pomyślałyście o mnie, czuję się zaszczycony. To mój pierwszy wywiad – zapraszam na następny?

Więcej kliknij tutaj